poniedziałek, 23 maja 2016

LXIII













Fot. Anna Leśniak 
  

kapelusz - dresslink / okulary - dresslink / zakolanówki - h&m / naszyjnik - katherine / bransoletka - by dziubeka / buty - aliexpress / sukienka - no name / narzutka - sh (atmosphere) / torebka - sh (atmosphere)

niedziela, 15 maja 2016

LXII - Wypełniacz ust DermoFuture - recenzja


              Moja pierwsza recenzja. Na usta nałożyłam właśnie preparat, żeby się lepiej wczuć. To jazda.


       Kupiłam to z czystej ciekawości. Przyznaję. Popatrzcie sami na opakowanie. Przerażające, prawda? Byłam ciekawa "co to, jak to, jak to działa, jak skutkuje". A więc: 



Opakowanie: Od razu rzuca nam się w oczy ta strzykawka. Wiadomo. Myślimy - co za bajer. Lecz gdy się dokładniej przyjrzymy, widać, że jej "szpic" jest przekreślony. Przecież oczywiste, że nie sprzedawaliby takich gadżetów tak po prostu. Obok jest reklama, która dodatkowo sprawia, że produkt jeszcze bardziej zaczyna nas intrygować, czyli PRZED i PO. I to PO 5min! Widoczne napisy typu "Klinicznie potwierdzony wypełniacz ust!" i "Nieinwazyjna metoda powiększania ust" ogółem już sprawiają, że osoby ciekawskie jak ja - łapią produkt i biegną do kasy. 
Kolorystyka omawianego opakowania jest różowa - rodzaj błyszczyku.
Dostępny jest też kolor niebieski - preparat jak pomadka, od razu się wchłania. (Czytałam recenzje i ponoć jest gorszy.)



          Gdy wyciągniemy produkt z kartonowego pudełeczka - znajdziemy, niegroźnie wyglądającą już, 12ml tubkę. Wyglądem przypomina zwyczajny, najzwyczajniejszy błyszczyk. 


Konsystencja: Lepka. Płynna. Jak błyszczyk. Długo utrzymuje się na ustach. Przez co świetnie nawilża. Ale też ta "lepkość" dla osób, które nie tolerują błyszczyków może być uciążliwa, ponieważ ciężko się jej pozbyć.

Zapach: Hmm, niby bezzapachowe, ale ja odczuwam lekką "śmietankę"(?). W każdym razie - przyjemny. 

Aplikacja: Smaruje się nim normalnie usta. Po prostu. Choć jest to nieco utrudnione. Miałam problem z aplikacją, bo wylewało mi się znacznie więcej produktu niż potrzebowałam. 


Cena: Około 20zł. Ja kupiłam po promocji za 11zł. Ale myślę po przetestowaniu, że obecnie spokojnie dałabym nawet dwa razy tyle. I chyba dam.

Wydajność: Obiecują nam efekt końcowy po 28dniach. Używam produkt 25dni i zostało mi trochę. A stosowałam go często i w dużych ilościach. Więc ogółem myślę, że jedno opakowanie spokojnie wystarcza na około jedną "kurację". 


Działanie: I to aspekt, na którym najbardziej nam zależy. I uwaga. Według mnie, to naprawdę działa!
I nie tylko według mnie, ponieważ parę osób z mojego otoczenia również zauważyło różnicę. Wiadomo, nie jakąś diametralnie wielką. Ale jakaś tam jest. Jeżeli ktoś spodziewa się efektu, jak po operacji powiększającej - bez operacji powiększającej - to niestety niemożliwe z żadnym tego typu zamiennikiem i musi zdać sobie z tego sprawę. Ale to genialny sposób na delikatne podkreślenie swoich ust, delikatną ich zmianę. Nie spodziewałam się tego, szczerze mówiąc. Obstawiałam, że to kolejny kit. A jednak, jak dla mnie, hit. 
Ale trzeba być sumiennym i nakładać Wypełniacz systematycznie. Minimalny efekt zauważałam po paru minutach od nałożenia. Szczypało, mrowiło... jak w tych "błyszczykach XXL z dodatkami mięty lub chilli". 
Ten "końcowy" natomiast - czyli u mnie po 25dniach: usta stały się już bez smarowania "większe" (można rzec, że "spuchnięte", ale wygląda to bardzo estetycznie). Usta stały się bardziej czerwone, nabrały kolorytu.
Jednak zauważyłam, że po dniu przerwy usta powoli wracają do poprzedniego stanu. Dlatego efekt raczej nie jest tak zupełnie stały. Różnicę widzę i czuję. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć PRZED i PO.


Myślę, że ten intrygujący produkt warto na sobie wypróbować. 
Zwłaszcza, że ostatnio nastąpił szał na duże usta, na powiększanie swoich ust (te wszystkie plastikowe "wciągacze", które zupełnie mnie nie przekonują). Więc i ja chciałam spróbować jakąś metodę. I chyba znalazłam tę, która miała być jedynie testem, a stała się jednym z ulubieńców! :) 


A ktoś z Was używał Wypełniacz ust DermoFuture?
Jak odczucia? Jak wrażenia? :>


czwartek, 5 maja 2016

LXI - Jeansowe wesołe miasteczko


       Jestem zdecydowanie zwolenniczką sukienek/spódnic, co kiedyś już tutaj podkreślałam. Lepsze samopoczucie, lepsza prezentacja, lepiej pod względem wygody. Wszystko lepiej. Ale parę miesięcy temu, zjawisko, które zostało oficjalnie nazwane "halo, marzniesz zimą&jesienią", zaczęło bardziej mi dokuczać. Więc pora było przerzucić się awaryjnie na cieplejszą, dolną część garderoby, czyli spodnie. Stop. Problem. Moja szafa na hasło "spodnie" reagowała zbyt ubogo. A nawet, mogę powiedzieć, że wcale, bo przestałam akceptować spodnie sprzed 5 lat. Nastała wiekopomna chwila, kiedy to ja, miałam się wyposażyć w parę par spodni. Szukałam. Ale nie umiałam. XD Nie moja wina, że poszukiwanie spodni to najbardziej znienawidzony przeze mnie element poszukiwań ubraniowych. Nie umiem ich dobrać do figury, nie umiem dobrać ich do mojego gustu, blabla, no nie umiem. 
I wtedy z pomocą przyszła strona internetowa Insegna.pl! Zdecydowałam się na zamówienie spodni jeansowych, bo najzwyczajniej wpadły mi od razu w oko. Bez mierzenia. Bez zastanowienia. Wzięłam i już. I po raz setny, przekonałam się, że kupowanie, gdy zdajemy się na intuicję - jest strzałem w dziesiątkę!
(+Obecnie, jakby co, na Insegna.pl jest przecena -50% na cały asortyment!)









Fot. Anna Leśniak 
  

katana - sh (pop 84) / bluzka - sh (gildan) / spodnie - insegna.pl / naszyjnik - house / buty - deezee 

poniedziałek, 2 maja 2016

LX - Upominki z Wiosennego Spotkania Blogerek


           Dziś chciałam Wam zaprezentować dobroci, jakie otrzymałam na 
Wiosennym Spotkaniu Blogerek w Rzeszowie. 


Organizując spotkanie oraz Naszych Sponsorów Spotkania zdawałam sobie sprawę z ilości upominków. Lecz w całej tej nieświadomości i niedowierzaniu, zapomniałam o jednym - jak ja te wszystkie rzeczy przetransportuję do domu! A uwierzcie, to była gigantyczna misja. Ludzie na ulicy, w busach... patrzyli na mnie, jakbym: 1) była zakupoholiczką, 2) okradła jakiś sklep, ewentualnie siedem sklepów. Cała poobijana i jak po kilku godzinach siłowni, ale w końcu trafiłam do domu z wielką satysfakcją. Ta cała podróż była takim komedio-dramatem, ale zdecydowanie z happy end'em. :D 


Copyright © 2014 Justlyjass

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi